piątek, 18 stycznia 2013
Rozdział 32
Moje słowa rozbrzmiały w każdej komórce mojego ciała. Coś wewnątrz mnie mówiło, że mam rację, ale druga część mnie, wręcz błagała, żeby moje podejrzenia okazały się fałszywe.
- ,,Teraz już wiemy czemu tak łatwo zrezygnował z tworzenia mieszańców. Widocznie w spadku po mamie otrzyma całą armię strażników nocy’’ – powiedziała Julka.
- ,,A na dodatek, nie mamy pojęcia, czy w ogóle pojawi się na polu bitwy, podobnie jak w waszym śnie…’’ – usłyszałam w głowie tak dobrze mi znany głosy, obecnie tak daleki i niedostępny.
- ,,Chyba nie tylko Klaus ma swoje tajemnice, prawda Damonie? ’’ – powiedziała brązowooka, kiedy ja próbowałam zwalczyć delikatny dreszcz podniecenia, jaki wędrował po moim ciele przez głos rozbrzmiewający w moim umyśle.
- Kiedyś mówiłem wam, że mam ich wiele – powiedział już głośno, podchodząc do naszej grupki i delikatnie się krzywiąc. Stefan popatrzył na nas wszystkich zdezorientowany i chciał o coś zapytać, ale czarnowłosy nie dopuścił go do głosu.
- Później wszystko wyjaśni ci Julia.
- Ok, a wiec co zrobimy? – zapytała siostra, gdyż ja nadal nie mogłam odnaleźć się w sytuacji. Nie dość, że pragnęłam go dotknąć, to na dodatek bałam się mu spojrzeć w oczy.
- Mogę porozmawiać z Klausem – zaproponowałam cicho.
- Czy ty zwariowałaś? – syknął w moją stronę, aby nikt więcej nas nie usłyszał. – Przez ciebie wszyscy możemy mieć jeszcze większe kłopoty. Klaus jest przebiegły.
- Więc co proponujesz? – powiedziałam niemal skulona, ponieważ miałam ochotę zniknąć. Byłam zła na swój głupi pomysł, na swoje wcześniejsze zachowanie, na to, że tak bardzo go pragnę i kocham.
- Mam pewien plan, ale zostanie moją tajemnicą. Róbcie swoje – powiedział i poszedł w swoją stronę.
Kiedy był już kawałek ode mnie pozwoliłam sobie na małe spojrzenie. Wyglądał jak zawsze męsko i pociągająco. Każdy krok był swobodny, a ciało mówiło, że zawsze jest pewien siebie. Wtedy jego twarz delikatnie odwróciła się w moją stronę. Jego zimne oczy były przepełnione bólem. Powoli opuściłam wzrok na własne buty, a Damon ruszył dalej.
Świat znów ruszył do przodu. Jakiś mieszaniec ponaglając, delikatnie wepchnął mnie do pensjonatu, abym mogła się przebrać. Samej hybrydy nigdzie nie było.
Znalazłam najbliższą toaletę i zrzuciłam z siebie ubrania, aby zaraz założyć białą suknię od Klausa. Idealnie maskowała mój już lekko zaokrąglony brzuch. To odrobinę dziwne, gdyż w ciąży jestem od jakiegoś miesiąca. W głowie wirowały mi obrazy i myśli. Widziałam Damona tulącego mnie od siebie i jednocześnie martwiłam się co zrobimy, kiedy okaże się, że pierwotny wszystkich okłamał? Pewnie właśnie wysyła swoich mieszańców z listem zaadresowanym do matki. Miał ją w nim poprosić o przybycie na polane. Trzęsłam się cała wychodząc znów przed dom i dołączając do reszty przyjaciół. Byłam skąpo ubrana i na dodatek bosa, ale to nie temperatura wywoływała we mnie nieprzyjemne drgawki. Ja po prostu się bałam…
Widziałam, jak Julka wtula się w silne ramiona Stefana. Podobnie uczynili Arek z Blanką oraz Janek z Matyldą. Nawet nie wiem, kiedy mój wzrok zaczął szukać czarnej postaci w śród ludzi, mieszańców i wampirów. Napotkałam tylko niespokojny wzrok Pawła, który miał poprowadzić nas do walki. Klausa także nadal nigdzie nie było. Wszyscy niewątpliwie czuliśmy się przerażeni i zdezorientowani.
Wtedy pod dom podjechał srebrny samochód, z którego wysiadł Damon, a z drugiej strony piękna blondynka. Moje serce na chwile zamarło. Wielka gula żółci ugrzęzła mi w gardle. Nie wiem, co by sie stało, gdyby nie szybka i głośna reakcja Stefana.
- Caroline! Boże! Co ty tu robisz?! – krzyknął i rzucił się na nią, tuląc w misiowatym uścisku. Na ustach Damona zaigrał radosny uśmiech, a jego oczy powędrowały w moją stronę.
-,, To jest twój plan?’’ – bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
Już z poważna miną skinął lekko głową i odwrócił się do nowo przybyłej znajomej.
No tak! To był idealny plan. Klaus nie wymiga się od bitwy, kiedy weźmie w niej udział jego ukochana.
Dołączyłam w końcu do witających. Blondyn miał racje, panna Forbes była bardzo ładną i sympatyczną dziewczyną. Nic dziwnego, że hybryda oszalała na jej punkcie.
- Caroline?! – usłyszałam pełen szczęścia głos Klausa. Cóż, o wilku mowa – zaśmiałam się w duszy. Entuzjazm, z jakim witał się ze swoją ukochaną oraz radosny uśmiech, którego nigdy u niego nie wiedziałam, dał mi pewność, że niemożliwe, aby ten człowiek próbował nas okłamać.
Chwilowa radość udzieliła się nam wszystkim.
- Czemu przyjechałaś? – zapytał nagle blondyn.
- Słyszałam, że chcesz zabić własna matkę…
- Wiem, że to potępisz, ale nie mam wyjścia.
- Wiem… Zrezygnowałeś z tworzenia mieszańców. To prawda?
- Owszem. Nie chce już szukać doppelgänger lub błagać o to Viki i Julkę. Chcę żyć spokojnie.
- Z strażnikami nocy? – wyrwało mi się, totalnie nie spodziewanie.
Hybryda ze zbolała miną obrócił się w moja stronę.
- Możliwe, że po śmierci matki przyłączą się do mnie, ale pewności nie ma.
Blondynka lekkim krokiem podeszła do niebieskookiego.
- Nick, chce być przy tobie – powiedziała i przytuliła się do niego. Widać, że dla mężczyzny to była nowość. Nie wiedział, jak zareagować. Nie wierzył we własne szczęście. W końcu przebudził się z amoku i szybko oderwał od siebie dziewczynę.
- Nie możesz! Matka wie, co do ciebie czuję. To właśnie ciebie będzie chciała zabić jako pierwszą! – wrzasnął rozjuszony.
- Jestem wampirzycą! Nie łatwo można mnie zabić.
- Mylisz się! Jesteś taka delikatna, a matka zabije cię z zimną krwią.
- Będziesz mnie musiał ochronić – powiedziała Caroline pewna siebie.
- Nie dam, żeby ktoś cię skrzywdził - powiedział Klaus i delikatnie przytulił dziewczynę do siebie, aby po chwili złapać ją mocno i skręcić jej kark. Z naszych ust wydarł się wrzask przerażenia. Staliśmy wszyscy, wbijając wzrok w blondyna, który wziął lekko w ramiona ciało ukochanej.
- Czego się gapicie!? Zaraz wyruszamy na walkę! Jack zostaniesz z Caroline i nie pozwolisz jej wyjść, kiedy się obudzi. No już! Ruszajcie tyłki!
Przełknęłam głośno ślinę i spięłam mięśnie. Rozejrzałam się za przyjaciółmi, którzy zaczęli już tworzyć umówiony wcześniej korowód. Na przedzie miał stanąć Paweł, co miało wkurzyć mamuśkę, pół kroku za nim Damon i Stefan, a ja z Julią po między nimi. Za nami reszta naszych przyjaciół, a na samym końcu Klaus.
Patrzyłam na to wszystko, jak zza mgły. Nie mogłam przemóc się, aby dołączyć do reszty. W mojej głowie przewijały się sceny, w których prawie wszyscy giniemy. Wtedy poczułam delikatne muśnięcie na mojej dłoni. Iskra przepłynęła po wszystkich moich nerwach. Wiedziałam kto to… Taki mały gest, a dał mi siłę. Spojrzałam w jego przepastne, stalowe oczy, a moja dłoń zacisnęła się na jego dłoni.
Nadzieja. To właśnie to cudowne uczucie dało mi siłę, aby ruszyć dalej...
_______________________________________________________________________________________________
Nadal nie mam pojęcia czy zakończyć opowiadanie i rozpocząć nowe, czy zostać przy tym... Ehh...
Jak narazię bardzo pragnę podziękować Inez za sprawdzenie mojego rozdziału ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękny rozdział! Końcówka była po prostu tak wzruszająca, że chyba jeszcze jedno zdanie w tym stylu i bym się popłakała:) Piszesz rewelacyjnie!!!
OdpowiedzUsuńPS. BŁAGAM nie kończ tego opowiadania, pisz dalej!!!;)
No kurde prawie się popłakałam, no! ;DD
OdpowiedzUsuńTylko spróbuj je skończyć to ci nogi z tyłka powyrywam!! Zobaczysz.. ;D
Rozdział cudny i wgl ta końcówka... Niech już Viki i Damon będą ze sobą! ;*
Pozdrawiam ;D :*
Nawet nie myśl o zakończeniu tego. Rozdział świetny jak zresztą każdy inny. Końcówka strasznie wzruszające. Mam nadzieję, że Viki i Damon w końcu wrócą do siebie.
OdpowiedzUsuńWeny :)
Nie kończ, nie kończ, nie kończ... Przecież widzisz jak cię prosimy ;) A zawsze możesz założyc jeszcze jednego bloga, jak masz następną wspaniałą historię do przekazania. A to co się tutaj dzieje to szaleństwo... Tyle emocji, a końcówka. Jak wisienka na torcie.
OdpowiedzUsuńPisz dalej ;*
Pozdrawiam ;]
i przepraszam, że tak długo nie komentowałam. :c
Końcówka mnie wzruszyła ;)
OdpowiedzUsuńNIE KOŃCZ TEGO OPOWIADANIA PROOOOOSZZZEEEEE PROOOOOOOSSSIIMYYYYYYY !!!!!!!!!!!!!
zapraszam do mnie na nn i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKlaus jak zwykle bezwzględny... Ciekawa jestem tej bitwy kto zginie, a kto przeżyje. Mam nadzieję, że jakoś to się ułoży. Czyżby Damonowi w końcu przeszło? Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest super!!!
OdpowiedzUsuńDobrze że Damonowi już przeszło!!
Zapraszam na mojego bloga jest już 18 rozdziałów!!!