czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 34

Wraz z ostatnim oddechem Damona wszystko przestało dla mnie istnieć. Siedziałam tam na środku polany, tuląc do siebie bezwładne ciało ukochanego, które było obmywane przez moje łzy. Kołysałam się nieświadomie w przód i w tył. Wszystko się skończyło.
Jak dla mnie świat mógł przestać istnieć. Wszystko było mi jedno. Bez niego nie było także i mnie. Chciałam położyć się obok niego i też umrzeć…
Przy rzeczywistości trzymało mnie tylko delikatne ciepło w podbrzuszu. Ostatnia cząstka mnie i Damona, która pragnęła żyć. Nigdy nie przypuszczałam, że tak to się skończy. Właśnie teraz, kiedy zła passa mogła się odwrócić, kiedy miałam nadzieję, że znów będziemy razem szczęśliwi. Pozostałam tylko ja i szara rzeczywistość wśród niespełnionych marzeń.
- Coś dziwnego dzieje się z ciałem Damona – odezwał się nagle jedyny myślący w tym momencie Klaus, który wyleczył Michała, a teraz czujnie przyglądał się ciału leżącemu w moich ramionach. Wszyscy głośno wciągnęli powietrze, więc i ja otarłam zapłakane oczy i spojrzałam w martwe oczy ukochanego. Ze źrenic wypływała czarna, smołowata ciecz zabarwiając całe oko tak, że nie dało się odróżnić białka od źrenic, czy tęczówek. Aura ciągle tężała przechodząc w stalową otoczkę, powodując znajome mrowienie na moim ciele, ale spotęgowane kilkakrotnie. Nagle źrenice stały się czerwone jak krew, a ciało uniosło się do pozycji siedzącej. Wszyscy odskoczyli jak oparzeni, a ja sapnęłam ze zdziwienia i niepokoju. Wyglądało to jakby coś wskoczyło w miejsce duszy Damona. Jego czujne oczy mierzyły nas wzrokiem. Wszyscy milczeli badając każdy ruch czarnowłosego. Czy ja mam halucynacje? Miał w sobie jakąś dzikość i drapieżność, jakiej do tej pory w nim nie widzieliśmy. Byłam pewna, że nie oddycha, a jego serce nie bije. Nawet u wampira jest ono sprawne. Fakt bije wolniej, ale nadal to robi!
- Gapicie się! To straszne – powiedział wstając i otrzepując się z ziemi.
- To … t…ty? – wydukałam.
- Nie, święty Barnaba! No raczej, że ja – zadrwił, a jego twarz wygięła się w ironicznym uśmiechu. Więcej dowodów nie potrzebowałam. Rzuciłam się w jego ramiona, znów płacząc, ale tym razem z radości. Jednak chłopak zatrzymał mnie na wyciągniecie ramion.
- Czy ty mówiłaś coś o dziecku? – wlepił we mnie swoje czerwono-czarne spojrzenie.
- Tak. Ja jestem z tobą w ciąży – powiedziałam cicho obawiając się jego reakcji.
Nawet nie wiem, kiedy porwał mnie w ramiona i śmiejąc się radośnie, kręcił się wokół własnej osi.
- Będę ojcem! Będę ojcem! Słyszycie?!
Też śmiałam się z nim nie mogąc uwierzyć, że jakimś cudem nadal żyje. Każdy nerw palił mnie od jego dotyku. Nawet nie wiecie, jak bardzo mi go  brakowało. Miałam ochotę już nigdy go nie puścić. Zatrzymać nawet siłą.
- Ok. ok. Wszystko ładnie, pięknie, ale czy ty nie powinieneś być właśnie martwy? – odezwał się Niklaus.
- Cóż, przyjacielu, nie tylko ty jesteś praktycznie nieśmiertelny – odpowiedział stawiając mnie na ziemi.
- Kim się stałeś? – drążył dalej pierwotny – Bo na pewno nie jesteś wampirem.
- Owszem. Jestem mieszańcem wampira i… demona, a propos mojej pierwszej natury, to potrzebuje krwi, bo jak na razie żyje tylko dzięki drugiej.
- Pij – powiedziałam odsłaniając szyję.
- To nie takie proste. Demon karmi się strachem, a wampir krwią. Ja potrzebuje jednego i drugiego jednocześnie, aby odzyskać równowagę miedzy obiema naturami.
Wszyscy moi przyjaciele pospuszczali wzrok. W sumie się nie dziwie. Kto chciałby zostać jedzeniem.
- Uratowałeś mi życie, więc mam u ciebie dług, ale i jednocześnie nie wiem co tu się dzieje, co napawa mnie strachem – odezwał się niespodziewanie mój brat – ugryź mnie. Ufam mojej siostrze.
Damonowi nie trzeba było drugi raz powtarzać. W mgnieniu oka rzucił się na Michała,  wgryzając się w jego szyję. Z ust mojego brata wydarł się wrzask bólu. Nie mogłam tego słuchać. Odruchowo zatkałam uszy i modliłam się, żeby go nie zabił.
- Damon wystarczy – powiedział Stefan, klepiąc go w ramie. Czarnowłosy oderwał się na chwile i z wściekłością warkną w stronę brata, jednocześnie kurczowo trzymając ofiarę. Jego wyraz twarzy mnie przeraził. Na szczęście Klaus z młodszym Salvatorem wkroczyli do akcji. Odwlekli Damona, a ja szybko podbiegłam do mojego brata, tuląc go, jak małe dziecko, mimo że był starszy ode mnie. Przywołałam swoją druga naturę i przegryzłam sobie nadgarstek, aby podać swoją krew Michałowi.
- Pij, proszę. Zaufaj mi. – Chłopak popatrzył mi w oczy i posłusznie zaczął lizać moją ranę. Już po chwili był cały i zdrowy, a ja odetchnęłam z ulgą.
Damon stał nieco dalej oparty o swoje kolana, ciągle przeklinając.
- Cholera! Nie potrafię walczyć ze swoim drugim Ja.
- Czemu nic nie powiedziałeś? – zapytałam go.
- Mówiłem, że mam wiele tajemnic, ale teraz zostało ich naprawdę niewiele – powiedział, udając zasmuconego.
- To dzięki swojej demonicznej części możemy porozumiewać się mentalnie? To dlatego nie możesz zrezygnować z polowania na ludzi?
- Bingo!
- Dobrze, pozwólcie, że opuszczę wasze miłe towarzystwo, ale obowiązki wzywają – powiedział Nick, kiedy na polanie pojawiły się jego hybrydy – Paru z nich odprowadzi twojego brata do domu, jak tylko wymażę mu pamięć, a pozostali zabiorą ciało matki. Ja sam pofatyguje się do pensjonatu. Pewnie Caroline już się obudziła.
- Ups… Wyczuwam wkurwioną blond wampirzyce – zadrwił Damon.
- To nie jest śmieszne Salvatore!
Wszyscy roześmialiśmy się pogodnie, pozwalając, aby stres w ten sposób opuścił nasze zmęczone ciała.
- Wygląda na to, że wszyscy żyjemy – powiedziała Julia, kiedy troszkę ochłonęliśmy.
- Nie mogę uwierzyć, że już po wszystkim – dopowiedziała Matylda.
- To czemu moje demoniczne ja mówi, że ktoś potężny tu nadchodzi?
Wtedy też to poczułam. Obecność ogromnej mocy, jakiej nigdy nie czułam. Nie panowałam nad swoją przemianą, podobnie jak reszta. Cisze rozdarł wrzask Arka, który zaczął przemieniać się w wilka, mimo że nie było pełni.
Wszyscy jak na Komedę, znów stanęliśmy w zwartej grupie, jak przy poprzedniej walce z Esther.
Kurczowo ściskałam za rękę moją siostrę i Damona, kiedy z ciemnej ściany lasu wyłoniła się piękna para, łypiąc groźnie oczyma w naszą stronę. Ich ciała nie szły. One delikatnie płynęły w naszą stronę, jakby nie obowiązywały ich prawa grawitacji… Tak jak w moim śnie.

_________________________________________________________________________________
Co wy na Damona - mieszańca?
Mam nadzieję, że wam się spodobał mój pomysł;)
Dedykuje wszystkim, którzy właśnie chorują, aby szybko wracali do zdrowia. Mnie też coś ostatnio choroba bierze ;/ 
Pozdrawiam ;* 

8 komentarzy:

  1. Swietny rozdzial a Damon jako mieszaniec demon to bomba!!
    Czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu imię "Damon" do czegoś zobowiązuje... ;] Dla mnie Twój pomysł jest mega! Jeszcze nigdy nie czytałam czegoś podobnego co oczywiście jest wielkim plusem. Cała akcja w tym rozdziale! Wszystko tak nagle! Za-je-biście.
    Tylko jednego nie rozumiem... Jaki kolor oczu ma teraz Damon? Czerwone tęczówki, czy czarne? ;D bo już nie kojarzę.
    Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teczowki i bialka oczne sa czarne, a zrenice czerwone :-D

      Usuń
  3. Świetny pomysł z tym demonem :)
    Jeszcze nie spotkałam się z tak dobrym opowiadaniem o tvd :>
    Ten rozdział był zdecydowanie najlepszy.
    Czekam na kolejny. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, ale się narobiło! Rozdział genialny, no i pomysł z zamienieniem Damona w hybrydę super. Mam nadzieję, że nic się nikomu nie stanie. Czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, nie spodziwałam się ! Świetny pomysł no i ciekawe, jak Damon sobie poradzi. No i Viki oczywiście ;D
    Pisz szybko, błagaaam! :*
    POzdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. nominowałam Cię do Liebster Award, pytania w najnowszej notce u mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się ten rozdział, mam nadzieję że niebawem dodasz nowy. :)
    http://porywy-serca.blogspot.com
    http://sentirsi-sempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń